NAUKA TAŃCA
Każdego dni na misji na coś czekam. Jeszcze śpiąc czekam
podświadomie na dźwięk budzika. Każdego ranka czekam na Biały Opłatek i siły,
które przynosi. I czekam na zmiany, których jeszcze chce we mnie dokonać.
Czekam na uśmiechy Dzieci. Czekam na otrzymaną i podzieloną radość. Czekam na
cuda. Czekam na wieczorną chwilę odpoczynku wędrując palcami po kolorowych
paciorkach. Czekam na noc, by kolejnego dnia móc zacząć jeszcze raz. Do tej
pory najdłużej chyba czekałam na powrót Mamy zza Oceanu do domu. 5 lat
upłynęło, zanim znowu mogłam Ją uściskać. Gdyby mnie wcześniej uprzedziła,
pewnie bym Jej nigdzie nie puściła. Czekałam, bo kocham.
Czekanie jest wpisane w zambijską codzienność. Umówione
spotkania zaczynają się przynajmniej z godzinnym opóźnieniem. Nikt się tutaj
nie śpieszy. Nikt nie zerka niecierpliwie na zegarek. Nikt się nie zniechęca widokiem
długiej kolejki. Panono, panono
(powoli, powoli). Czas spędzony na czekaniu dla Zambijczyków nie jest czasem
straconym. Jest ważną czynnością. I choć może z innych powodów, ale dzisiaj jestem
im wdzięczna za tę lekcję.
Nie tylko w Zambii czekanie uczy mnie zaufania. Uczy, że
wiara jest tańcem, w którym prowadzi Bóg. Uświadamia mi, że nie znam wszystkich
dróg i odpowiedzi, ale z czasem okryję, że On je zna. Przypomina, że to On wybiera
najlepszy moment. Uświadamia, że tylko miłość uzdalnia do czekania. Jak na
Mamę.
Kończy się Adwent. Każdego dnia czekałam na Tego, który
przychodzi. Czekałam, bo kocham.
Zatem Kochani, dobrego Spotkania!
Amen:)
OdpowiedzUsuń