REMONT
Po pierwszym miesiącu pobytu w Mansie jak bumerang wraca do
mnie pytanie: Dlaczego misje? Dzisiaj
niespodziewanie przyszedł do mnie kolejny skrawek odpowiedzi: Moje serce jest w
remoncie.
Nie wydawało mi się, że go potrzebuje. A jednak.
Do remontu
skłania go Peter, który na porannej Mszy Świętej wyskakuje przed ołtarz ze
śpiewem i tańcem. Nie widzi, ale to właśnie On przeciera moje zakurzone oczy i
uczy wdzięczności. Moje serce remontują Dzieci z naszej szkoły garażowej, które
wiernie czekają o poranku, by jak najwcześniej zacząć rozdawać swoje czekoladowe
uśmiechy i nimi zarażać. Uczą, jak cieszyć się z małych rzeczy i przypominają, że tylko dzielone szczęście ma sens. Za remont
pilnie zabrały się Dzieci z ulicy, które kochają za darmo i zawstydzają mnie
przypominając o moich stawkach za miłość. Nawet mały Vincent zna się na remoncie i rozrabiając odstawia w kąt moje ambicje. Remontem zajmuje się też tęsknota,
która pokazuje, jak bliscy mi są Ci, których teraz blisko nie ma. O remont
dopominają się moje słabości, do tej pory skrzętnie pochowane po kątach...
Nie lubię remontów, ale tego wręcz pragnę. Nie dla siebie. Wierzę, że kiedyś więcej Osób będzie mogło zamieszkać w nowym domu.
Super;)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko elektryka;)
i hydraulika w serduszku ogromnym! - pomogę z projektem!
OdpowiedzUsuńPięknie Kasiu piszesz, aż chce się tu wchodzić! :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w remoncie! U mnie z kolei szykuje się "operacja" :)