WDZIĘCZNA ZA LEKCJĘ MIŁOŚCI
Patrząc wstecz na prawie 11 miesięcy spędzonych w Zambii
mogę dzisiaj śmiało podsumować, że był to czas uczenia się miłości. Przede
wszystkim uczenia się, że Bóg jest Miłością.
Spotykałam osoby stęsknione miłości, a wręcz o nią żebrzące.
Do tej grupy nie zaliczały się tylko maluchy. Nieumiejętność kochania własnych
dzieci była już tylko konsekwencją jej braku w życiu rodziców. Sama
doświadczałam ogromu miłości i uczyłam się sposobów jej okazywania. Zawstydzała
mnie prostota wielu z nich. Starałam się miłość rozdawać i dzielić, a dzieląc wiele
razy byłam świadkiem cudu rozmnożenia. Pytałam czym jest miłość i próbowałam ją
wycenić. Znalazłam odpowiedź, że to właśnie ona jest jedynym pewnym gwarantem
szczęścia i że kocha się za nic.
Wracam do Polski bardzo wdzięczna za tę lekcję miłości i
świadoma, że ona nigdy się nie skończy. Wiem, że jeszcze się w niej nie
wydoskonaliłam, bo przecież miłość usuwa lęk, a we mnie jeszcze go trochę
zostało. Na ile będę potrafiła zabrać zambijską lekcję ze sobą i
kochać tam, gdzie teraz będę? Kochać Boga, ludzi i samą siebie. Kochać, a nie
ranić. Wracam jednak z wielkim uśmiechem na sercu, bo wiem, co czyni
szczęśliwym i chcę tym szczęściem żyć. I wiem, u jakiego Źródła czerpać każdego
dnia potrzebne do tego siły.
Boże, dziękuję Ci za Mansę! Dziękuję, że mi zaufałeś! Dziękuję, że jesteś Miłością!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń