niedziela, 26 października 2014

REMONT

Po pierwszym miesiącu pobytu w Mansie jak bumerang wraca do mnie pytanie: Dlaczego misje? Dzisiaj niespodziewanie przyszedł do mnie kolejny skrawek odpowiedzi: Moje serce jest w remoncie.

Nie wydawało mi się, że go potrzebuje. A jednak. 
Do remontu skłania go Peter, który na porannej Mszy Świętej wyskakuje przed ołtarz ze śpiewem i tańcem. Nie widzi, ale to właśnie On przeciera moje zakurzone oczy i uczy wdzięczności. Moje serce remontują Dzieci z naszej szkoły garażowej, które wiernie czekają o poranku, by jak najwcześniej zacząć rozdawać swoje czekoladowe uśmiechy i nimi zarażać. Uczą, jak cieszyć się z małych rzeczy i przypominają, że tylko dzielone szczęście ma sens. Za remont pilnie zabrały się Dzieci z ulicy, które kochają za darmo i zawstydzają mnie przypominając o moich stawkach za miłość. Nawet mały Vincent zna się na remoncie i rozrabiając odstawia w kąt moje ambicje. Remontem zajmuje się też tęsknota, która pokazuje, jak bliscy mi są Ci, których teraz blisko nie ma. O remont dopominają się moje słabości, do tej pory skrzętnie pochowane po kątach...



  

Nie lubię remontów, ale tego wręcz pragnę. Nie dla siebie. Wierzę, że kiedyś więcej Osób będzie mogło zamieszkać w nowym domu.



poniedziałek, 20 października 2014

GWIAZDY NA ZIEMI

Każdy dzień na misji to prezent. I choć codziennie na nowo szeroko otwieram ręce, by dawać, czuję, że to ja jestem tą najbardziej obdarowaną. Podobnie jak dzisiaj.

Iness ma około 9 lat. Dopiero co dołączyła do naszej uniwersyteckiej rodziny. Swojej już praktycznie nie ma. Mama nie żyje od kilku lat. O Tacie wiadomo tylko, że gdzieś jest. Kilka dni temu zmarła Babcia, z którą mieszkała. Przerzucona do sąsiadów, bita, głodzona. Dokładnie nie wiadomo, gdzie aktualnie mieszka. Uśmiecha się nieśmiało, nie otwiera buzi. Jej oczy zdradzają smutek zmieszany z wielkim pragnieniem miłości. Szuka przytulenia.




Gwiazda na ziemi. To właśnie one tak hojnie obdarowują. Często w dziurawych ubraniach, zasmarkane, zbuntowane, poranione. Gwiazdy święcące za dnia. Jeszcze nie wierzące w swój blask. Dla mnie najpiękniejsze, jakie widziałam.

Ale kiedy jutro się obudzę, kolejny raz otworzę moje ręce i posłucham Matki Teresy: Każdy z nas musi sobie powiedzieć: będę miłością. 

Dla każdej z Gwiazd. 


środa, 15 października 2014

JEDEN PLUS JEDEN RÓWNA SIĘ JEDEN

Tym razem po skończonym Oratorium nie od razu idę do naszego domku. Zmęczona siadam pod szarą ścianą na kawałku nagrzanego słońcem betonu. Przyglądam się odchodzącym Dzieciom i zastanawiam, dokąd idą, kto czeka na nich w domu. Co chwilę ktoś podchodzi i podaję mi rękę. Każdy hojnie obdarowuje uśmiechem, a kto potrafi dodaje See you tomorrow! Odpowiadam dumnie nowo nauczonym Tukomona namailo i odwzajemniam bezcenne uśmiechy!

Część z Dzieci jednak nie odchodzi. Żegna się kilkakrotnie, aż w końcu siada obok na betonie. Jedna Dziewczynka dotyka moich włosów. Inna wciska paluszek w moją lewą rękę, jakbym była miękką piłeczką do gry. Nieco starszy Chłopczyk sprawdza moje muskuły i porównuje ze swoimi. Buzie Dzieci otwierają się nie do mówienia, ale jedynie do uśmiechów. Za to ich serca to straszne gaduły! I moje mozolnie uczy się mówić...




Nagle Ktoś nieśmiało ściska moją rękę i układa głowę pod moim policzkiem. Uśmiecham się tym razem do samej siebie. Chyba powoli zaczynamy się rozumieć.





Dwa kolory, jedno serce. 


czwartek, 9 października 2014

TU I TERAZ

14.30 to idealny czas na drzemkę. Tymczasem o tej właśnie porze kawałek spieczonej słońcem ziemi tuż obok naszej placówki misyjnej zalewa czekoladowa fala. Nie sposób ją okiełznać. Fala ucisza się jedynie na krótko na czas modlitwy. Złożone rączki dotykają wtedy pobrudzonych bród. Czekoladowe buzie zamykają oczy, a ja tym szerzej je otwieram i zawstydzona uczę się modlitwy.




Pot leje się ze mnie ciurkiem. Czuję, że dzisiaj brak mi sił. Czekoladowa fala rozbija się na szereg mniejszych. Mobilizuję resztki energii i szukam sposobu, by popłynąć choć z jedną z nich. Wytężam wszystkie moje szare komórki i nieudolnie próbuję wytłumaczyć zasady gry. Mimo wielu yes, które w praktyce okazują się oznaczać no nie daję za wygraną. Dla tych choć kilku czekoladowych uśmiechów mogę zrobić z siebie nawet cyrkowca.   

Udało się. Płynę. Zapominam o moim wcześniej i później. Liczy się tu i teraz. Uśmiech nie znika mi z twarzy. Radość Dzieci jest moją radością. Dzisiaj jestem jak jedno z nich, jestem jak dziecko.




Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. 2 Kor 12,9

Wystarcza na tu i teraz. Bez wyprzedzania.




piątek, 3 października 2014

UKŁADANKA

Pierwszy tydzień pracy na placówce misyjnej właśnie powoli zasypia. Ja jednak zasnąć nie mogę. Mnóstwo obrazów wiruje w mojej głowie. Są jak kawałki jednej układanki, której nie potrafię poskładać w całość. Jeszcze nie.

Jej pierwszą część tworzą przedpołudnia spędzone z Dziećmi w garażu. Ceglane ściany, kilka ławek ułożonych w dwa rzędy, drewniana tablica, rozpisany alfabet i kilka zawieszonych na ścianie kartonów. To nasza szkoła. Trudno o ciszę, bo nasze metody wychowawcze nie są tak skuteczne jak uderzenie kijem. Ale ta porażka jest mobilizacją, by jeszcze bardziej kochać. I przypomnieniem, po co tutaj jestem.

Kolejna część kłóci się z poprzednią. Cztero-, pięcio- i sześcioletnie Szkraby z Pre-school codziennie witają nas szerokimi uśmiechami. Z daleka krzyczą: My teacher! My teacher! Przyczepiają się jak rzep uniemożliwiając wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Zadowolone zajadają przydzielony posiłek i tak samo radośnie machają na pożegnanie. Słyszę za plecami: See you tomorrow, my teacher! Promyki radości...

O godz. 14.30 rozpoczyna się Oratorium. Dzieci przychodzą jednak już dużo wcześniej. Cierpliwie czekają na coś do zjedzenia, na obejrzenie bajki, na zabawę, na miłość... Wielkie ciepło przebija się przez widoczne na każdym kroku ubóstwo. Każde z nich wita się, jak potrafi. Każde szuka spojrzenia i uśmiechu, by móc go odwzajemnić. Wstrzymuję łzę, która ciśnie mi się do oka i poszerzam uśmiech, by dla nikogo go nie zabrakło. Francis ściska mnie mocno za rękę i nie chcę jej puścić. Ja też nie.





"Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość" 1Kor 13 
Klucz do mojej układanki?