środa, 24 grudnia 2014

NAUKA TAŃCA

Każdego dni na misji na coś czekam. Jeszcze śpiąc czekam podświadomie na dźwięk budzika. Każdego ranka czekam na Biały Opłatek i siły, które przynosi. I czekam na zmiany, których jeszcze chce we mnie dokonać. Czekam na uśmiechy Dzieci. Czekam na otrzymaną i podzieloną radość. Czekam na cuda. Czekam na wieczorną chwilę odpoczynku wędrując palcami po kolorowych paciorkach. Czekam na noc, by kolejnego dnia móc zacząć jeszcze raz. Do tej pory najdłużej chyba czekałam na powrót Mamy zza Oceanu do domu. 5 lat upłynęło, zanim znowu mogłam Ją uściskać. Gdyby mnie wcześniej uprzedziła, pewnie bym Jej nigdzie nie puściła. Czekałam, bo kocham.

Czekanie jest wpisane w zambijską codzienność. Umówione spotkania zaczynają się przynajmniej z godzinnym opóźnieniem. Nikt się tutaj nie śpieszy. Nikt nie zerka niecierpliwie na zegarek. Nikt się nie zniechęca widokiem długiej kolejki. Panono, panono (powoli, powoli). Czas spędzony na czekaniu dla Zambijczyków nie jest czasem straconym. Jest ważną czynnością. I choć może z innych powodów, ale dzisiaj jestem im wdzięczna za tę lekcję.

Nie tylko w Zambii czekanie uczy mnie zaufania. Uczy, że wiara jest tańcem, w którym prowadzi Bóg. Uświadamia mi, że nie znam wszystkich dróg i odpowiedzi, ale z czasem okryję, że On je zna. Przypomina, że to On wybiera najlepszy moment. Uświadamia, że tylko miłość uzdalnia do czekania. Jak na Mamę.

Kończy się Adwent. Każdego dnia czekałam na Tego, który przychodzi. Czekałam, bo kocham.

Zatem Kochani, dobrego Spotkania!




1 komentarz: